Od szpachli do Instagrama: podróż pełna wyzwań, historii i… marketingu
Wyobraź sobie, że stoisz w środku starej, zapomnianej kamienicy, w ręku trzymasz szpachlę, a pod nogami skrzypi podłoga, która pamięta jeszcze czasy, gdy Kraków czy Warszawa tętniły życiem w czasach międzywojennych. Dla wielu majsterkowiczów taka scena to nie tylko wizja odnowy starego budynku, ale też początek epickiej podróży — zarówno technicznej, jak i osobistej. Mnie też to spotkało, ale do tego dołożyłem jeszcze coś, co odmieniło całą moją przygodę: dokumentowanie procesu na Instagramie. Co z tego wynikło? Jak zwykły remont starej kamienicy stał się nie tylko lekcją rzemiosła, ale też podróżą w czasie i… lekcją marketingu?
Remont z historią w tle — od warstw tapet do ukrytych skarbów
Wszystko zaczęło się od decyzji, którą podjąłem w 2015 roku — zakup starej, zaniedbanej kamienicy w sercu Kazimierza. Była w opłakanym stanie, ale miała w sobie coś, co przyciągało: klimat, historie dawnych mieszkańców i, co najważniejsze, potencjał. Pierwsze tygodnie to była walka z warstwami tapet, które w większości przypominały warstwy ziemi na wykopie archeologicznym. Usuwanie ich to była jak archeologia — każda warstwa opowiadała inną historię, a czasem odkrywała ukryte skarby, jak np. piękny fresk za warstwą farby czy ukryty ornament na ścianie. W tym wszystkim nie zabrakło frustracji — zwłaszcza gdy okazało się, że fundamenty są zawilgocone, a instalacje elektryczne z lat 50. nie spełniają żadnych norm.
Przy okazji tych trudności zacząłem się zastanawiać, jak opowiadać tę historię. Wpadłem na pomysł, by dokumentować każdy etap remontu — od burzenia starych tynków, przez wybór materiałów, aż po ostatnie poprawki. I tak powstał mój profil na Instagramie. Początkowo był to sposób na dzielenie się własną pasją, ale szybko okazało się, że zbudowałem coś więcej — społeczność ludzi, którzy kochają stare budownictwo, rzemiosło i historie z duszą. Używając prostych technik, jak dobór odpowiednich tynków, czy technik izolacji przeciwwilgociowej, starałem się pokazać, że remont w stylu retro to sztuka, a nie tylko konieczność.
Ważne było, by zachować balans między technicznymi szczegółami, a osobistymi anegdotami. Opowiadałem o tym, jak przypadkowo trafiłem na ukryty fresk, jak negocjowałem z konserwatorem, czy jak sąsiedzi chętnie wymieniali się doświadczeniami i narzędziami. To wszystko sprawiło, że mój profil zaczął przyciągać ludzi z podobnymi pasjami, a ja sam zyskałem nie tylko motywację, ale też nowe spojrzenie na własną pracę.
Media społecznościowe jako narzędzie, które zmieniło moje podejście do remontu i marketingu
Na początku nie myślałem o Instagramie jako o platformie marketingowej. Chciałem tylko pokazać, jak wygląda praca z krzywymi ścianami, jak dobierać farby retro czy jak radzić sobie z problemami biurokratycznymi, bo w końcu nie wszystko można rozwiązać od ręki. Jednak z czasem zorientowałem się, że to, co publikuję, zaczyna przyciągać uwagę nie tylko lokalnych majsterkowiczów, ale też firm, które szukały sposobu, by wypromować swoje produkty w realnym środowisku. Zaczęły się pojawiać pytania o polecane materiały, a nawet oferty współpracy.
Media społecznościowe to jak rusztowanie — na nim budujesz swoją markę, a jednocześnie zyskujesz zaufanie. Pokazywanie autentycznego procesu, zwłaszcza tych momentów, gdy coś nie wychodzi, sprawia, że ludzie widzą mnie jako osobę wiarygodną. To z kolei przełożyło się na to, że dostałem zlecenia od osób, które chciały odnowić swoje kamienice, bo zobaczyły, że nie boję się wyzwań i potrafię znaleźć kreatywne rozwiązania nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Co ważne, cały czas staram się być sobą — nie udaję eksperta od wszystkiego, tylko dzielę się własną drogą, której początkiem była szpachla, a końcem — własna, odrestaurowana kamienica i konto na Instagramie, które działa jak portfolio.
Zmiany w branży są nie do przecenienia. Ekologiczne materiały, technologie smart home, a także rosnąca świadomość klientów — wszystko to sprawiło, że renowacja starych budynków to nie tylko praca, ale też misja. A media społecznościowe? To nie tylko narzędzie promocji, lecz także sposób na edukację i inspirowanie innych. W końcu, kiedy pokazujesz, że remont to nie tylko ciężka praca, ale też pasja i sztuka, ludzie zaczynają patrzeć na stare kamienice inaczej — jak na żywe muzeum, które można odnowić, zachowując jego duszę i charakter.
Podsumowując, remont starej kamienicy to nie tylko wyzwanie techniczne, ale i emocjonalna podróż, w której najważniejsze jest, by być autentycznym. Dokumentując każdy etap, nie tylko uczyłem się własnej pracy, ale też zbudowałem markę, która pozwoliła mi znaleźć swoje miejsce na rynku. A jeśli Ty, drogi czytelniku, planujesz odnowić coś starego, pamiętaj — najważniejsze to zachować pasję, nie bać się pokazywać słabości i korzystać z narzędzi, które dają nam media społecznościowe. Kto wie, może Twoja historia stanie się inspiracją dla innych, tak jak moja?